SZARE WŁOSY
- Ella
- 5 gru 2018
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 sie 2022
Rok temu (po długim namyśle) zdecydowałam się zmienić kolor włosów - radykalnie. Moje naturalne włosy są brązowe i zazwyczaj farbowałam je farbami w szerokim spektrum brązowych i rudych odcieni. Kilka razy skusiłam się też na bakłażan, ale utrzymanie odpowiedniego odcienia było dość kłopotliwe. Po dwóch tygodniach fiolet wypłukiwał się, pozostawiając włosy z rudymi refleksami. Przyznaję nie była to profesjonalna koloryzacja u fryzjera. Stosowałam farby, które mogłam kupić w drogerii i byłam bardzo zadowolona. Jednak w pewnym momencie poczułam chęć na zmianę. Na początku przeglądałam różne trendy we fryzjerstwie, ale z moimi krótkimi włosami nie za wiele da się zrobić. Nie chodzi mi tu o kwestie zapuszczania długich włosów abym mogła je fantazyjnie upinać – przerabiałam już długie i nie mam zamiaru do nich wracać. Dlaczego? Powiedzmy, że dorosłam do krótkich włosów (w stylu pixie cut) i w innym stylu nie czuję się dobrze, po prostu nie jestem sobą. Poza tym cenię sobie artystyczny nieład na głowie i wygodę jaką dają krótkie fryzury.

Wracając do tematu, magazyny fryzjerskie nie oferują zbyt wiele rozwiązań dla krótkich włosów w kwestii cięcia i koloryzacji. Dodatkowym problemem stała się moja przeprowadzka, która wymusiła na mnie szukanie nowego fryzjera. Zastanawiałam się nad zmianą koloru od dawna, a mój wybór padł na szary kolor. Wiedziałam, że w warunkach domowych nie osiągnę wymarzonego efektu więc najpierw zrobiłam rekonesans wśród salonów fryzjerskich w okolicy. Okazało się, że na trasie mojego przejazdu praca-dom znajduje się aż 14 różnych salonów. Zaczynając od tych wiekowych, gdzie życie fryzjerów i wystrój zatrzymał się w latach 80-tych, po te wspaniałe i nowoczesne z garścią samozwańczych stylistów fryzur i kreatorów wizerunku. Jak dokonałam selekcji? Któregoś dnia przeszłam się kolejno po wszystkich czternastu salonach, z pytaniem o konkretną usługę i cenę. Przy okazji mogłam zobaczyć jak pracują na bieżąco fryzjerzy i jaka atmosfera panuje w salonie. Ku mojemu zaskoczeniu tylko w trzech salonach zgodzili się wykonać usługę farbowania włosów na szaro. W większości przypadków odmawiano mi, twierdząc, że się nie uda, że nie mają odpowiednich farb, że zniszczę włosy, że to nie jest na stałe i nie będzie mi pasować. Niestety z natury jestem osobą upartą i nie daję się łatwo zbyć, ale w tych przypadkach nie dyskutowałam, tylko szłam dalej do kolejnego salonu. Ostatecznie zdecydowałam się na salon o wdzięcznej nazwie Stalowe Magnolie (w Łodzi). Pani Kasia, która podjęła się farbowania wytłumaczyła mi dlaczego inni mi odmówili. Okazuje się, że farbowanie na szaro jest po prostu trudne. Dlaczego? Jeśli chcesz mieć szare włosy, musisz je bardzo mocno rozjaśnić (do poziomu 9 lub 10) aby pozbyć się pomarańczowych i żółtych tonów. Im ciemniejsze są naturalne włosy, tym trudniej to zrobić w taki sposób, aby nie uszkodzić nadmiernie struktury włosa. Oprócz tego szare pigmenty zawarte w farbach lub tonerach wpłukują się z włosów o wiele szybciej niż inne kolory. Co za tym idzie, aby utrzymać odpowiedni kolor trzeba stosować płukanki lub szampony z pigmentami podczas rutynowego mycia włosów. Niby nie ma w tym nic skomplikowanego, ale przyznaję, że w pierwszym miesiącu po farbowaniu miałam z tym wiele problemów. Nie zawsze moje włosy wyglądały tak jakbym chciała. Pojawiły się zielone tony, których trudno było się pozbyć, włosy nie miały równego koloru, odcień nie był szary tylko niebieski lub fioletowy. Dlaczego się tak działo? Po około trzech tygodniach po farbowaniu zauważyłam, że włosy zmieniły barwę na platynowy blond. Szary pigment wypłukał się i przebijały lekko pozostałości żółtych tonów mimo, że moje włosy były naprawdę mocno rozjaśnione. Oczywiście kupiłam srebrną płukankę w drogerii i stosowałam ją zgodnie z opisem, ale to nie wystarczało.
Może najpierw porozmawiajmy o płukankach. Najpopularniejsze, dostępne w wielu drogeriach mają kolor: niebieski, różowy, fioletowy lub srebrny. Płukanki niebieskie zawierają zazwyczaj barwniki Blue/CI 61585/Basic Blue 99/Acid Blue 80; płukanki różowe Red/Basic Red 51/Acid Red 53/CI 45100; płukanki fioletowe i srebrne Violet/CI 60730/Acid Violet 43 lub mieszaninę Blue/CI 61585/Basic Blue 99/Acid Blue 80 z Red/Basic Red 51/Acid Red 53/CI 45100 ale w różnych proporcjach. Ogólnie rzecz ujmując płukanki są to wodne roztwory barwników, które powinno się rozcieńczać w odpowiedniej objętości wody i płukać lub moczyć wcześniej umyte włosy. Działanie płukanek polega na kompensacji niepożądanych odcieni, czyli używamy niebieskiej do eliminowania pomarańczowych tonów, różowej do zielonych tonów, fioletowej do żółtych tonów. Niby wszystko jasne, ale w praktyce nie działa to tak pięknie. W przeciwieństwie do innych użytkowniczek płukanek, ja nie lubię moczenia i płukania. Stosuję mieszaninę wszystkich trzech kolorów (2 łyżki srebrnej, 1 łyżka niebieskiej, 1 łyżka różowej) i dodaję ją do szamponu. Podczas mycia włosów piana przenosi barwniki na całą długość włosów, co pozwala uzyskać równomierny i nie przesadzony efekt. Ja z efektów jestem bardzo zadowolona i na pewno zostanę z tym kolorem na dłużej. Dodatkowo mogę bawić się płukankami uzyskując odcienie błękitu, różu lub lawendy, co osobiście bardzo mi odpowiada i sprawia, że co tydzień mam inny, subtelny kolor włosów. Jeśli nie chcesz bawić się w chemika, możesz kupić też profesjonalny szampon, który zawiera większą ilość barwników eliminujących żółte lub pomarańczowe tony, ale to temat na inną okazję.
Eksperymentujesz z włosami, czy wolisz naturalny kolor?
Commentaires