Jeśli odwiedzasz mojego bloga, to już zapewne wiesz, że dla mnie dokładny demakijaż to kluczowy etap w codziennej pielęgnacji skóry twarzy. O oczyszczaniu twarzy przy użyciu szczoteczki sonicznej pisałam już jakiś czas temu i nadal uważam, że jest to najlepsza metoda, ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała czegoś nowego. I tak wpadły w moje ręce trzy produkty: rękawica Glov, ściereczka oraz pad z mikrofibry, które dostałam jako gratis przy zakupach na Aliexpress.
Jak tego używać?
Sposób użycia obu produktów jest taki sam. Najpierw musimy namoczyć je wodą, usunąć makijaż poprzez wytarcie skóry mikrowłóknami, a następnie wyprać produkt mydłem i pozostawić do wyschnięcia. Proste, prawda? Teoretycznie po trzech miesiącach powinno się wymienić produkty, ale wydaje mi się, że nie chodzi tu o kwestie zużycia włókien lecz higienę rękawicy, pada i ściereczki. Na pierwszy rzut oka widać różnice w konstrukcji produktów. Rękawica Glov jest wykonana z mikrowłókien poliestrowych. Jest miła w dotyku, dość cienka i zwarta, a po zmoczeniu gładko sunie po skórze bez drapania. Pad jest grubszy, ponieważ w środku znajduje się dodatkowo gąbkowy wypełniacz. Ma dłuższe mikrowłókna, które przypominają trochę futerko. Podobnie jak rękawica także jest wykonany z poliestru i po zmoczeniu jest przyjemny w użyciu. Natomiast ściereczka przypomina trochę mini ręczniczek z pętelkową okrywą, która na pierwszy rzut oka jest najmniej przyjemna. W dotyku trochę szorstka, ale efekt ten znika po 2-3 użyciach. Zaletą ściereczki jest jej wielkość (30 x 30 cm), co ułatwia manewrowanie i precyzyjne wycieranie, np. przy linii włosów. Po kilku tygodniach stosowania nie zauważyłam zmian w wyglądzie produktów. Owszem włókna są bardziej zwichrowane i nieco sztywne po wyschnięciu, ale to efekt przejściowy nie wpływający na jakość użytkowania. Nie zauważyłam też aby włókna się wykruszały podczas użytkowania.
No dobrze, ale czy to w ogóle działa?
Demakijaż bez użycia kosmetyków do mycia twarzy? Jeśli jesteś fanem makijaży wodoodpornych to niestety muszę trochę ostudzić Twoje oczekiwania. Owszem, zarówno rękawica jak i pad dobrze radzą sobie z kosmetykami na twarzy: podkłady, pudry, rozświetlacze… nawet te utrwalone fixerem, ale jeśli chodzi o demakijaż tuszu, to nie jest aż tak różowo. Pomijając fakt, że trzeba się trochę wysilić aby usunąć resztki tuszu, to pranie tej rękawicy po użyciu to jest prawdziwy dramat. Owszem na czarnym padzie takie plamy widać mniej, ale chodzi tu o zachowanie higieny narzędzia więc pierzemy je tak samo. I jak to u mnie zwykle bywa, trzeba rozwiązać pewne problemy. Aby uniknąć walki z brudnymi akcesoriami najpierw zmywam makijaż olejem i dopiero po rozpuszczeniu tuszu i wszystkich wodoodpornych kosmetyków używam rękawicy, pada lub ściereczki posiłkując się dodatkowo kosmetykami do mycia twarzy na bazie wody. I dopiero wtedy jest magia. Idealnie czysta skóra bez podrażnień. W tym miejscu chcę zaznaczyć, że jeśli nie robisz makijażu typu „full tapeta” to akcesoria z mikrofibry świetnie sobie poradzą wyłącznie zwilżone wodą. Zgodnie z zapewnieniami producenta usuniesz cały makijaż a jednocześnie zastąpisz tą metodą używanie peelingu, płynu micelarnego, żelu do mycia twarzy, toniku oraz mleczka do demakijażu twarzy. W moim przypadku to się po prostu nie sprawdzi, aż tak dobrze.
Uważam, że takie akcesoria z mikrofibry do mycia twarzy są przydatne w podróży, kiedy nie mamy możliwości zabrania wszystkich kosmetyków do demakijażu. To może być też dobra propozycja dla osób, które mają alergie na detergenty. Teoretycznie jest to produkt dla każdego rodzaju skóry i dobrze wpisuje się też w kwestie „0 waste” więc może on znaleźć wielu zwolenników. Polecam przetestować.
Comments