top of page

GUA SHA - HIT CZY KIT?

  • Zdjęcie autora: Ella
    Ella
  • 17 paź 2018
  • 4 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 19 sie 2022

Trendy promowane w mediach społecznościowych czasami potrafią przytłoczyć. Jakiś czas temu większość influencerek na Instagramie promowało różowe i zielone „wałeczki” do masażu twarzy, które wydawały się kolejnym bezużytecznym gadżetem. Co ciekawe, trend szybko się pojawił i szybko znikł bez większego echa. Dlaczego? Chyba nikt z promujących osób nie zadał sobie trudu aby lepiej poznać temat związany z masażem twarzy, który nazywany jest Gua Sha.



Gua Sha to starożytna, chińska metoda terapeutycznego masażu twarzy i ciała z użyciem narzędzi wykonanych z kamieni naturalnych lub rogów zwierząt. Narzędzia są twarde, ale mają zaokrąglone krawędzie, co zabezpiecza przed zadrapaniami. W wyniku intensywnego skrobania („gua”) powstaje na skórze zaczerwienienie i czerwona wysypka („sha”), co pomaga w głębokim regenerowaniu skóry. Po zakończeniu masażu skóra jest podrażniona i nie wygląda zbyt dobrze, ale właśnie o to chodzi. Podrażniona skóra jest mocno ukrwiona i szybko się regeneruje. Po kilku dniach zregenerowana skóra jest napięta, wygładzona i rozjaśniona. W zależności od masowanego miejsca możemy uzyskać różne efekty, np.: rozluźnienie mięśni, poprawę krążenia krwi, zmniejszenie opuchlizny, spłycenie zmarszczek czy zmniejszenie cellulitu. Skutkami długofalowymi jest poprawienie cyrkulacji krwi, odmłodzenie skóry, uśmierzenie bólu oraz oczyszczenie organizmu z toksyn.



Czy Gua Sha boli? Wszystko zależy od progu bólu masowanej osoby. Masaż Gua Sha nie należy do przyjemnych, z założenia ma wywoływać ból, który szybko ustępuje i pomaga osiągnąć uczucie zrelaksowania. No, ale jak to? Ma boleć – jaki to relaks? Zwiększenie ukrwienia masowanego obszaru rozluźnia napięte mięśnie (o to przecież chodzi w masażu). Jeśli nie spróbujesz nie będziesz wiedzieć, czy taka forma Ci pasuje.


Czy można wykonać masaż samodzielnie? I tak, i nie. Trzeba pamiętać, że nie jest to masaż dla każdego. Przeciwwskazania do zabiegu to: zaczerwienienia po opalaniu, menstruacja, ciąża, zmiany na skórze, rany, krwiaki, skłonność do krwawień oraz przyjmowanie leków przeciwzakrzepowych. Jeśli masaż ma spełniać rolę masażu leczniczego i terapeutycznego, powinna go wykonać osoba z odpowiednimi kwalifikacjami. Przed przystąpieniem do zabiegu, wciera się w ciało nawilżający olejek, a następnie wykonuje masaż manualny w celu rozgrzania skóry przed docelowym zabiegiem. Ponadto, samodzielny masaż, np. pleców może okazać się niemożliwy do wykonania w pojedynkę. Wiele salonów kosmetycznych i spa oferuje tą usługę jako zabieg odmładzający i ujędrniający skórę, więc może warto sprawdzić ofertę w okolicy.



Jeśli chcemy wykonać masaż twarzy musimy zaopatrzyć się w odpowiednie narzędzia. Oryginalne akcesoria do Gua Sha wykonane były z czystego jadeitu, któremu przypisywano magiczne właściwości. Obecnie stosuje się różne kamienie naturalne ze względów czysto estetycznych oraz dostępności surowców. Narzędzia mają różną wielkość i kształty - płytki lub wałka. Dobrze aby narzędzie było wykonane z naturalnych materiałów, ponieważ można je dodatkowo chłodzić. Co dalej? Niezależnie od wybranego narzędzia potrzebny jest jeszcze olejek lub oliwka do posmarowania masowanej partii ciała. Masażer ślizgając się po lekko tłustej powierzchni skóry nie szczypie jej w niekomfortowy sposób. Pamiętaj, że masaż nie powinien trwać dłużej niż 10 minut. Podczas zabiegu skóra się rozgrzewa i stopniowo staje się czerwona. Wspominałam wcześniej, że narzędzia można chłodzić w lodówce – no właśnie aby ten efekt nieco spowolnić, co sprawi, że skóra będzie bardziej dotleniona, napięta i zwiększy wchłanianie substancji odżywczych z kosmetyków.



Co wybrać? I gdzie to kupić? Powiem szczerze, wizja czerwonej wysypki na twarzy nie przekonała mnie do zakupu płytki do masażu. Zdecydowała się na zmodyfikowaną wersję masażu twarzy z użyciem wałka (rollera). Ceny rollerów różnią się w zależności od miejsca zakupu – najtaniej na Aliexpress, ale jeśli nie masz ochoty czekać ponad 30 dni na dostawę, radzę poszukać na Allegro albo w sklepach, które sprowadzają produkty do medycyny chińskiej. Najważniejsze aby roller wykonany był z kamienia i metalu odpornego na korozję. Jaki kamień jest najlepszy? Rollery wykonuje się z kamieni naturalnych takich jak: jadeit, kwarc, tygrysie oko, ametyst, jaspis, obsydian czy kryształ górski. Co za tym idzie mamy do dyspozycji kilka kolorów, które zadowolą nasze poczucie estetyki. Jeśli kogoś interesuje mistyczny wpływ kamieni na człowieka może wybrać pod tym kątem (kamień szczęścia, harmonii i relaksu itp.). Ja wybrałam gładki, podwójny wałeczek z jadeitu, który słynie ze swoich właściwości leczniczych (zamyka pory i pobudza krążenie limfy). Zapłaciłam za niego 42 zł (plus koszty przesyłki) i po kilku dniach mogłam przystąpić do testowania. Pamiętaj, że trendy z mediów społecznościowych szybko podbijają ceny takich akcesoriów, a zachłanni sprzedawcy próbują zarobić na nieświadomych konsumentach. Nie daj się nabrać na kosmiczny koszt.



Moje pierwsze wrażenia? Oczywiście pierwszy masaż wykonałam zgodnie z instrukcją. Schemat ruchów jakie wykonuje się podczas masażu znajdziesz łatwo w Internecie (dla ułatwienia zamieszczam w poście ten, który ja stosowałam). Schłodziłam roller w lodówce, na twarz nałożyłam niewielką ilość olejku nawilżającego i zaczęłam masować. Każdy ruch wykonywałam dziesięć razy, zaczynając od czoła i dalej okolice oczu, nos, policzki, okolice ust, brodę i szyję. Największy problem to dobranie odpowiedniego nacisku, zwłaszcza w okolicach łuków brwiowych i doliny łez. Tu przydaje się mniejszy wałeczek, który dobrze wpasowuje się w topografię twarzy. Pierwszy masaż trwał trochę dłużej niż 10 minut ale i tak byłam zadowolona. Cóż praktyka czyni mistrza.



No dobrze, ale czy ten masaż działa? Jeśli spodziewasz się, że po pierwszym masażu spektakularnego liftingu i wyprasowania wszystkich zmarszczek, to muszę Cię rozczarować. Moje wrażenie po pierwszym masażu? Lepsze nawilżenie i napięcie skóry. Takiego efektu nie uzyskiwałam wcześniej wklepując palcami olejek nawilżający. Po tygodniu stosowania masażu zauważyłam, że mam lepszą cerę. Wyrównał się koloryt skóry i zmniejszyły się drobne nierówności skóry. Po miesiącu zauważyłam, że problematyczna dotąd zmarszczka mimiczna przy ustach jest prawie niewidoczna. Roller okazał się tez bardzo przydatny w tegoroczne sierpniowe upały. Po całym dniu moja twarz była wysuszona i opuchnięta. Aby zniwelować ten efekt nakładałam na twarz zimny żel aloesowy i wykonywałam masaż schłodzonym rollerem. Następnie smarowałam skórę kremem nawilżającym lub dodatkowo zakładałam kolagenową maskę.


Podsumowując, roller do masażu Gua sha nie okazał się kolejnym Instagramowym, bezużytecznym gadżetem. Jako fanka azjatyckiej pielęgnacji, na stałe włączyłam go do wieczornego rytuału pielęgnacyjnego.


A ty? Masz już swój roller?

コメント


bottom of page