top of page

MINI NAWILŻACZ POWIETRZA

Jakiś czas temu zdecydowałam się na zakup mini nawilżacza powietrza, który wykorzystuję podczas pracy przy komputerze. Generalnie nawilżacze powietrza polecane są dla osób, które mają problemy z różnymi dolegliwościami, np. nadmiernie występującymi przeziębieniami, zatkanym nosem, suchością skóry i oczu, zapaleniem spojówek itd. Mówi się także, że nawilżacz poprawia komfort snu i ułatwia swobodne oddychanie. Nawilżanie powietrza jest wskazane w okresie grzewczym, gdy powietrze staje się suche i wzrasta poziom zanieczyszczenia powietrza. Według różnych źródeł, poziom wilgotności względnej w pomieszczeniu, w którym przebywają osoby dorosłe powinien wynosić minimum 20-50%.



Na rynku znajdziemy wiele urządzeń tego typu z dodatkowymi funkcjami jonizacji i oczyszczaniem powietrza. Nawilżacze można podzielić na trzy grupy parowe (mgiełka wytwarzana poprzez podgrzanie wody), ewaporacyjne ( zimna mgiełka rozpylana za pomocą filtrów i wentylatora) oraz ultradźwiękowe (rozbijanie wody przez falę ultradźwiękową). Oczywiście każdy ma swoje wady i zalety, a planując zakupy należy przyjrzeć się bliżej zarówno funkcjom jak i ograniczeniom. Ja szukałam niewielkiego urządzenia, które nie będzie zagracać małej przestrzeni roboczej i pomoże przetrwać mi zarówno upały jak i sezon grzewczy. Od pewnego czasu moją największą zmorą są podrażnione oczy – zbyt suche albo łzawiące.. i tak na przemian. Nie mówię, że ten problem jest cały czas. Powiedzmy, że są krótkie okresy raz na miesiąc, w których moje spojówki wariują. Zapewne cześć z Was powie, że długa praca przed komputerem, makijaż i noszenie soczewek kontaktowych jest główną przyczyną moich problemów – pewnie tak, ale nie mam zamiaru ani nie mogę zrezygnować z żadnej z tych rzeczy. Oczywiście konsultowałam się z okulistą i nawilżanie powietrza jest kolejną z szeregu zmian jakie wprowadziłam obok regularnego stosowania kropli do oczu i profesjonalnego czyszczenia powiek specjalnym płynem do higieny.




Mój wybór padł na mini nawilżacz ultradźwiękowy, który mogę zasilać z kabla USB lub za pomocą ładowarki do telefonu. Wybierając nawilżacz ultradźwiękowy należy pamiętać, że może on być drażniący a nawet szkodliwy dla zwierząt domowych, które są bardziej wyczulone na ultradźwięki niż człowiek. Sam nawilżacz jest wykonany z białego dość grubego plastiku i przypomina trochę króliczka. Urządzenie składa się z dwóch części – pojemnika na wodę oraz głowicy z filtrem i diodą rgb led, która delikatnie świeci podczas pracy urządzenia. Na głowicy znajduje się przycisk, który włącza i wyłącza nawilżacz a także odpowiada za ustawienie stałego lub pulsacyjnego wyrzutu mgiełki wodnej. Nie posiada funkcji jonizowania ani oczyszczania powietrza. Jakość wykonania jest zaskakująco wysoka. Urządzenie jest lekkie i dobrze wtapia się w wystrój nowoczesnych pomieszczeń. Jego rozmiar pozwala na bezproblemowe przeniesienie w dowolne miejsce. Samo uruchomienie też jest banalnie proste – wlewam przefiltrowaną wodę do pojemnika, zakręcam głowicę, podpinam pod źródło zasilania i naciskam przycisk. Mgiełka natychmiast jest generowana przez nawilżacz. W komplecie dostałam zestaw filtrów, które powinno wymieniać się podczas użytkowania. To nie jest filtr Hepa, ale przy takiej wydajności nie musimy się o to zbytnio martwić. Trzeba jednak pamiętać, aby nie dopuścić do zagrzybienia pojemnika.




Oczywiście znajdzie się grono osób, które będzie mówiło o bakteriach, minerałach, chemikaliach i innych skażeniach, które mogą powodować szereg przewlekłych chorób płuc powiązanych bezpośrednio z użytkowaniem nawilżaczy. Moim zdaniem trzeba jednak do wszystkiego podchodzić racjonalnie. Wydajność mini nawilżacza nie jest w stanie wygenerować tyle mgiełki wodnej aby nawilżyć małe mieszkanie do poziomu nawet 40% (wiem bo mierzyłam higrometrem). Niemniej jednak zwiększa komfort pracy w bliskim otoczeniu. Stosuję jednak kilka zaleceń: używam wody filtrowanej lub destylowanej, myję pojemnik za pomocą wody i mydła dwa razy w tygodniu, nie dodaję żadnych olejków eterycznych ani substancji zapachowych, obserwuję czy nawilżacz nie wytwarza białego pyłu, sprawdzam filtr (czy nie śmierdzi i nie zmienia koloru) i nie stosuję nawilżacza dłużej niż trzy godziny w ciągu dnia. Muszę zaznaczyć, że nie używam go ciągle. Uważam, że nie potrzebuję ciągłego nawilżania w dni, w których temperatura spada poniżej 27 stopni. Myślę, że urządzenie sprawdzi się również zimą, kiedy powietrze będzie za mocno przesuszone w sezonie grzewczym.

Comments


bottom of page